Koncert muzycznych pejzaży

Rozbudowane improwizacje muzyczne, dialog pomiędzy instrumentalistami oraz kompozycje, które wprawiały odbiorców w zachwyt. Tak można podsumować ostatni koncert z cyklu JasMaty. W piątek, 2 grudnia br. przed jasielską publicznością wystąpił zespół Morrison Tress z gościnnym udziałem znakomitego niemieckiego trębacza Christopha Titza.

Rozpoczęli koncert od kompozycji blisko 9 – cio minutowej. „Ziemio moja” – zaintonował na początku Witek Łukaszewski i fanom SBB od razu mocniej zabiło serce. Kompozycja stanowiła doskonały punkt wyjścia do dalszej części wieczoru i stanowiła przedsmak tego, co miało wydarzyć się później. Początkowy dialog pomiędzy Christophem Titzem, a gitarzystą Markiem Raduli przekształcił się w kilkuminutowy spontaniczny jam session. Kolejna kompozycją był utwór „The End”. – Utwór mówi o tym, że jeżeli nie opanuje się na tej ziemi, to naprawdę może być z nami krucho. Na razie siedzimy na gałęzi, którą sami podcinamy. Póki co jeszcze siedzimy stabilnie, ale przyjdzie moment gdy ta gałąź zacznie trzeszczeć i będzie z nami źle – zapowiedział kolejną kompozycję lider formacji, Witek Łukaszewski. Tu z kolei, nie tylko z powodu tytułu można było poczuć oddech Doorsów. Wieczór obfitował w znakomite improwizacyjne muzyczne kolaże, przyjmowane z entuzjazmem przez publiczność. Tego wieczoru muzycy zaprezentowali m.in. utwory: „Indolent Lions” skomponowany na podstawie poezji Jima Morrisona, czy „Zielony manifest”.

Nie obyło się bez bisu ponieważ pomimo dwugodzinnej muzycznej uczty publiczność nie chciała szybko rozstać się z artystami. – „Wiedziałem, że będzie to dobry koncert, ale nie sądziłem, że będzie wybitny”- powiedział po koncercie jeden z uczestników wydarzenia. Niech to zdanie będzie podsumowaniem tego niezwykłego wieczoru wieńczącego 9 – tą edycję JasMatow – Jasielskich Jazzowych Klimatów, Jerzego „Dudusia” Matuszkiewicza.

pch