Strona główna Blog Strona 28

Ostatni świadkowie zagłady Jasła

Andrzej Krupa i Jan Kozłowski byli gośćmi 129. Studni Kulturalnej Jasielskiego Domu Kultury w piątkowy wieczór 25 października. Obaj panowie dzielili się wspomnieniami na temat wysiedlenia i zagłady Jasła w 80. rocznicę tamtych wydarzeń.

Dzisiejsze spotkanie nazwaliśmy wieczorem refleksji. Dzieciństwo naszych gości było pełne wojennych przeżyć, musieli zostawić swoje domy i udać się na wysiedlenie. Pan Andrzej miał 10 lat w momencie wysiedlenia Jasła, a pan Jan był ośmiolatkiem, ich świadectwo tamtych dni jest dla nas bardzo cenne – podkreśliła Elżbieta Ruszała, gospodyni studni.

Andrzej Krupa dzielił się z przybyłymi, zarówno wspomnieniami związanymi z wybuchem wojny, czasem okupacji, jak i sierpniowym bombardowaniem miasta w 1944 roku.

– Najpierw zrzucono tzw. „choinkę”, która oświetliła część miasta, w tym ówczesny kościół OO. Franciszkanów. Moja ciotka, gdy to zobaczyła, narobiła krzyku, że trzeba uciekać, bo będzie bombardowanie. Poubierano nas szybko, mnie i rodzeństwo i zaczęliśmy uciekać. Od rynku ludzie uciekali w piżamach, koszulach nocnych, ubrani do połowy. (..) Zatrzymaliśmy się na terenie obecnego boiska szkolnego na Bednarskiej. Tam przeczekaliśmy bombardowanie i okazało się, że kilka tych bomb spadło na miasto i były zrzucane z samolotów. Jedna spadla na klatkę schodową budynku sąsiadującego z obecną szkołą muzyczną, druga spadła na chodnik w połowie kaplicy gimnazjalnej (kościół pw. Św. Stanisława B.M. – przyp. autora), od strony gimnazjum – wspominał Andrzej Krupa, który przed wojną mieszkał przy Bednarskiej 9.

Niemal półtora miesiąca po tych traumatycznych wydarzeniach zapadła decyzja o zagładzie miasta. Część mieszkańców uciekała pieszo, inni wsiadali do pociągów, jeszcze inni wozami.

– 13 września o 6 rano zaczęły po mieście jeździć samochody, wyć syreny i ogłaszali w języku polskim i niemieckim, że mieszkańcy muszą opuścić miasto. W międzyczasie ojciec przyszedł z pracy i zaczęliśmy się pakować. Mnie z rodzeństwem ubrano jak na zimę. Wsiedliśmy do ostatniego pociągu wyjeżdżającego z Jasła. Dojechaliśmy do Skołyszyna, gdzie trzeba było wysiąść, aby iść do Harklowej, gdzie mieszkali krewni. Jednak pojechaliśmy dalej, do Siepietnicy – mówił Andrzej Krupa. Niestety ani w Siepietnicy ani w Święcanach nie było wolnego miejsca. Cała rodzina udała się do Czermnej. Tamtejszy sołtys zorganizował już dla wysiedleńców rozlokowywanie po domach. Po różnych perypetiach udali się do przysiółka Czermna Nagórze. Tam pan Andrzej z rodziną do wiosny mieszkał w Czermnej. Później przeniósł się do Harklowej, gdzie kończył czwartą klasę szkoły podstawowej. Do Jasła wrócili w sierpniu 1945 roku.

Jan Kozłowski wraz z rodziną udali się do Jareniówki. Mieszkali tam miesiąc, później przenieśli się do Opacia, gdzie mieszkali już do końca wysiedlenia.

– Warunki były trudne. Mama przynosiła snopek słomy ze stodoły, rozścielała w kuchni, przykrywała prześcieradłem i wszyscy tam spaliśmy. Jak mogliśmy, tak pomagaliśmy gospodarzom. Tato handlował naftą. Wieczorem wychodziliśmy na górkę i patrzyliśmy jak Jasło płonie. To było coś bardzo nieprzyjemnego. (…) Gdy przeszła ofensywa, tatuś poszedł do Jasła zobaczyć czy dom został zniszczony. Mieszkaliśmy na Asnyka, tam zostały trzy domy i szkoła, które nie zostały zburzone. Dom, w którym mieszkałem przy Asnyka 1 miał stropy betonowe, Niemcy wrzucali do domów płonące pakuły nasączone ropą. Dzięki betonowemu stropowi spaliło się tylko jedno mieszkanie. Gdy wróciliśmy, zaczęliśmy porządkować splądrowane mieszkanie. Jasło było w gruzach, nie było sklepów, nie było prądu, świeciliśmy lampą naftową. (…) Wieczorem było bardzo nieprzyjemnie i po zmroku nie wychodziliśmy z domu – podkreślał Jan Kozłowski.

Podczas wieczoru pełnego wspomnień nie zabrakło pytań od przybyłych, którzy z ciekawością dopytywali gości o szczegóły życia podczas okupacji oraz budynki, które bezpowrotnie zniknęły z tkanki miasta.

pch

129. Studnia Kulturalna JDK: Ostatni świadkowie dramatu Jasła

Spotkanie z Andrzejem Krupą i Janem Kozłowskim, jednymi z ostatnich osób, które na własne oczy widziały wysiedlenie Jasła we wrześniu 1944 roku, odbędzie się w piątek, 25 października br. o godz.17.00 w sali multimedialnej Jasielskiego Domu Kultury. Wstęp wolny; liczba miejsc ograniczona.

Jasło, malowniczo położone miasto u zbiegu trzech rzek: Wisłoki, Jasiołki i Ropy na wysokości około 300 m n.p.m. w Kotlinie Jasielskiej, ma historię sięgającą XII w. W ciągu minionych stuleci wielokrotnie dosięgały go rozmaite klęski i kataklizmy, ale zawsze podnosiło się z ruin i znów rozkwitało. Przed II wojną światową uznawane było za miasto tak piękne, że nazywano je Perłą Podkarpacia. Po wojnie zostało z niego morze ruin. Z ponad 1150 budynków ostało się niespełna 40, a wysiedleni jaślanie rozproszyli się po świecie. Tylko część z nich wróciła by odbudować swoje miasto.
Tragedia Jasła nie była owocem intensywnych walk frontowych, prowadzonych w1944 r. tylko okupantów niemieckich, którzy najpierw wysiedlili mieszkańców miasta, potem zrabowali i wywieźli ich mienie, a na koniec budynek po budynku podpalali i wysadzali w powietrze. Metodyczne łupienie i obracanie w gruzy miasta trwało ponad trzy miesiące.
Świadków tego wydarzenia już prawie nie ma. 80 lat od zagłady miasta jeszcze tylko kilka osób, które były wtedy dziećmi, nadal żyje i coś pamięta. Dwie z nich – panowie Andrzej Krupa i Jan Kozłowski – spotkają się (o ile zdrowie im pozwoli) 25 października br., w ramach Studni Kulturalnej JDK z tymi, którzy są zainteresowani ich wspomnieniami.
90-letni pan Andrzej Krupa jest synem kolejarza, mieszkającym w czasie wojny przy ul. Bednarskiej 9 w Jaśle. Mając 10 lat, 15 września opuścił ze swoimi najbliższymi miasto ostatnim pociągiem, wyjeżdżającym z dworca o godz.11.00. Wysiedlenie przeżył w Czermnej (woj. małopolskie, pow. tarnowski, gm. Szerzyny).
88-letni dziś Jan Kozłowski mieszkał wówczas przy ul Asnyka. Jako 8-latek wyruszył ze swoimi rodzicami w kierunku Jareniówki, a wysiedlenie przeżył w Opaciu.

er

KK-T JDK i PTTK Jasło: Na rowerach do Gogołowa

Zaplanowana na 14 września br. wycieczka rowerowa do Gogołowa (pow. strzyżowski, gm. Frysztak) i rodzinnego gospodarstwa ogrodniczego Krzysztofa Niekowala, nie odbyła się ze względu na występujące tego dnia obfite opady deszczu. Organizatorzy proponują nowy termin: sobotę, 26 października br.

Wyprawę jak zwykle organizują: Klub Kulturalno-Turystyczny Jasielskiego Domu Kultury i Polskie Towarzystwo Turystyczno Krajoznawcze Oddział w Jaśle, a zapraszają na nią miłośników turystyki rowerowej i zdrowej żywności.

Gogołów to urokliwa miejscowość podkarpacka, położona w środkowej części Pogórza Strzyżowskiego, przynależącej do Czarnorzecko-Strzyżowskiego Parku Krajobrazowego. Wieś znana jest z przywiązania do tradycji i kultywowania kultury ludowej. To tu do niedawna odbywały się Festiwale Kultury Ludowej, Międzynarodowe Festiwale Rzeźby Monumentalnej i Sobótek na tzw. Dziole. W Gogołowie mieszkają i tworzą znani w środowisku artyści rzeźbiarze Kazimierz Skórski i Andrzej Madziar, których ogrody – galerie są wypełnione ich dziełami. W Gogołowie działa również Edward Górgacz, prezes Miłośników Tradycji Ludowej i Muzyki na tym terenie, który stworzył prywatną „Galerię Sprzętów Dawnych”. Wartym zwiedzania obiektem w Gogołowie jest również zabytkowy, drewniany kościół pw. św. Katarzyny z 1672 r.

KK-T JDK organizował już dwukrotnie wyjazdy do tej atrakcyjnej miejscowości. Głównym punktem programu obecnej wycieczki, będzie gospodarstwo ogrodnicze, prowadzone przez Krzysztofa Niekowala i jego rodzinę. W sielskim zacisznym zakątku zwanym Dziołem, rodzina Niekowali uprawia len, orkisz, grykę oraz zioła. Mają też drzewa owocowe oraz dużą plantację orzechów. Z płodów swojej ziemi gospodarze wyrabiają kasze, herbatki owocowe, ziołowe, tradycyjne soki, syropy, konfitury i dżemy, a z orzechów i lnu – oleje.

Wyjazd do Gogołowa będzie czwartą w tym roku wyprawą rowerową, zorganizowaną wspólnie przez KK-T JDK i PTTK Oddział w Jaśle. Grupę poprowadzą dwaj przewodnicy PTTK: Tadeusz Wójcik i Andrzej Nitka. Rowerzyści pokonają około 37-kilometrową trasę z Jasła przez Gorajowie, Sieklówkę, Januszkowie, Gogołów, Sowinę, Bieździadkę, Lublicę i Warzyce z powrotem do Jasła.

***

Termin wycieczki: 26 października br. (sobota); wyjazd sprzed JDK godz.9.00, powrót około godz. 18.00.

Koszt wycieczki: 20 zł.

Zgłoszenia i wpłaty: w PTTK Oddział w Jaśle, ul. Floriańska 15, od poniedziałku do czwartku w godz. 9.00 – 17.00, piątek w godz. 8.00 – 16.00.

Uwaga, obowiązuje ubiór turystyczny, odpowiedni na zmienne warunki atmosferyczne i posiadanie kasku ochronnego.

Program przewiduje ognisko z pieczeniem kiełbasek (prowiant własny).

Szczegółowe informacje: w JDK tel. 514 284 625, w PTTK: tel. 13 446 33 40.

Organizator zastrzega sobie prawo do odwołania wyjazdu z przyczyn od niego niezależnych.

er

Historia pięknej przyjaźni

Historię pięknej przyjaźni, zawartej w korespondencji pomiędzy dwojgiem wybitnych poetów – Wisławą Szymborską i Zbigniewem Herbertem przybliżyli widzom znakomici artyści: Dorota Segda i Jacek Romanowski, podczas spektaklu 23 października br., który odbył się w ramach XVI Jesiennych Spotkań z Teatrem.

– Całą tę historię poznamy dzisiaj, podczas tego spektaklu. Jest rok 1955, Wisława Szymborska wysyła swój pierwszy list do Zbigniewa Herberta, jako redaktorka tygodnika „Życie literackie” prosząc go o przesłanie wierszy. Co było dalej? Tego dowiecie się państwo podczas spektaklu „Historia pewnej znajomości” – powitała widzów Elwira Musiałowicz – Czech, dyrektor Jasielskiego Domu Kultury.

Artyści przybliżyli publiczności rozmowy mistrzów w zwięzłej i pełnej humoru epistolografii, zawartej w książce „Jacyś złośliwi bogowie zakpili z nas okrutnie. Korespondencja 1955 -1996”.

Znakomita interpretacja Doroty Segdy i Jacka Romanowskiego wydobywa całą pełnię humoru Szymborskiej i Herberta, ich błyskotliwość, wzajemną fascynację, a zarazem dystans do siebie, jak i do świata. Trwająca blisko 41 lat wymiana myśli i wzajemnego artystycznego zrozumienia stanowi zapis prawdziwie pięknej przyjaźni.

W listach do Szymborskiej pojawiał się niejaki Bogdan Witold Frąckowiak, piszący rzekomo w imieniu Herberta. To postać fikcyjna stworzona przez samego poetę, gdy ten testował telefon, nowy nabytek Wisławy Szymborskiej.

Herbert wydzwaniał do kolegów po piórze i zmieniając głos, przedstawiał się jako Frąckowiak, autor z Jasła. Miał ze sobą walizkę wypełnioną dwoma tysiącami sonetów, które chciał im zostawić do zrecenzowania, czym wywoływał totalny popłoch.

Korespondencję kończy telegram gratulacyjny po Noblu dla Szymborskiej i jej odpowiedź: „Gdyby to ode mnie zależało, to Ty byś teraz męczył się nad przemówieniem…”.

Partnerami wydarzenia byli Miasto Jasło, Unimot S.A. i Auto Podlasie Toyota Jasło.

pch

Zwiedzanie z KK-T JDK i PTTK: Bajkowe pejzaże jesiennych Bieszczadów

Jesienna wycieczka zorganizowana w sobotę, 19 października br., przez Klub Kulturalno-Turystyczny JDK i PTTK Oddział w Jaśle, poprowadziła na Bieszczadzkie Rawki – Małą i Wielką.

53 turystów, z rzeszowskim przewodnikiem PTTK Bogdanem Mikułą na czele, wyruszyło w trasę wczesnym rankiem. Przejrzyste powietrze i jasno świecące słońce zapowiadały dobry dzień na górskie wędrówki. Obrany szlak, który został wyznaczony trzy lata temu i na razie nie jest zbyt popularny, rozpoczynał się na przełęczy Wyżnej (872 m n.p.m.), leżącej w Bieszczadach Zachodnich pomiędzy Brzegami Górnymi a Wetliną i prowadził przez Dział (1103 m n.p.m.) w kierunku tzw. Rawek. Początek drogi, jakkolwiek wiódł przez przyjemne, zalesione zbocze, to jednak nie należał do najłatwiejszych. Piechurzy musieli się zmierzyć z przeszło 500-metrową, robiącą wrażenie niekończącej się, wyniosłością. Urok jesiennego, dość gęstego lasu z przedzierającymi się przez korony drzew promykami słońca, dodawał ochoty i sił do pokonania znacznego przewyższenia. Po pewnym czasie przed turystami odsłonił się błękit nieba, zapowiadający koniec mozołu wspinaczki i wiata tzw. deszczochron, z ławeczkami. Grupa zatrzymała się w tym miejscu, by popatrzeć na budzące zachwyt bieszczadzkie wzgórza i zebrać siły do dalszej wędrówki.

Kolejny odcinek trasy na szczyt Małej Rawki należał do nieco łagodniejszych. Ścieżka wiodła to przez odkryte przestrzenie z trawami bądź borówczyskami pod stopami i rozległymi widokami na bieszczadzkie krajobrazy, to przez leśne knieje. Po wdrapaniu się na grzbiet Małej Rawki rozkoszowano się zniewalającymi widokami skąpanych w słońcu gór: Tarnicy, Połoniny Wetlińskiej i Caryńskiej.

Następnym wyzwaniem dla wędrowców była kopuła Wielkiej Rawki (1307 m n.p.m.). By się na nią dostać turyści przeszli przez płytką przełęcz, na której rośnie najwyżej występujący w polskich Bieszczadach las, po czym dość stromym podejściem wspięli się na płaski łącznik między Rawkami, którym – już spacerkiem – dotarli na szczyt Wielkiej Rawki, skąd roztaczały się rozległe widoki na cztery strony świata. Już w czasach austriackich, Wielka Rawka uchodziła za najwyższy punkt triangulacyjny na terenie polskich Bieszczadów. Z tego miejsca podziwiano panoramę całych Bieszczadów Wysokich, zarówno polskiej, ukraińskiej i słowackiej ich części.

Po wytchnieniu przyszedł czas na drogę powrotną do kultowego Schroniska pod Małą Rawką. Powrót okazał się niezwykle wymagający, bowiem turyści musieli pokonać znaczną pochyłość, idąc w dół przez leśne terytorium wzdłuż potoku Dwernik.

Gdy utrudzeni wędrowcy dotarli do schroniska, czekało już na nich rozpalone ognisko, przy którym tradycyjnie pieczono kiełbaski, dzieląc się wrażeniami z udanej wycieczki. Część wycieczkowiczów zdecydowała się także na skosztowanie specjalności schroniskowej kuchni – bieszczadzkich naleśników- gigantów i innych dań z menu.

Wszyscy uczestnicy wyjazdu wracali do domu naładowani potężną dawką radości i energii, wyrażając nadzieję na kolejne wyprawy.

er

XVI Jesienne Spotkania z Teatrem: Historia pewnej znajomości

23 października o godz. 18.00 zapraszamy do Jasielskiego Domu Kultury na wyjątkowy wieczór. Wieczór poświęcony wybitnym poetom: Wisławie Szymborskiej i Zbigniewowi Herbertowi, których łączyła wieloletnia przyjaźń, utrwalona w listach opublikowanych w tomie pt. „Jacyś złośliwi bogowie zakpili z nas okrutnie. Korespondencja z lat 1955-1996”. Książka była także inspiracją do przygotowania słuchowiska pod tym samym tytułem dla Radia Kraków, w opracowaniu i reżyserii Doroty Segdy. Słuchając fragmentów listów i wierszy czytanych przez Dorotę Segdę oraz Jacka Romanowskiego poznamy bliżej historię tej znajomości. Radiowy spektakl „Jacyś złośliwi bogowie zakpili z nas okrutnie” jest montażem z listów i fragmentów wierszy tych dwojga polskich poetów. W tle zabrzmią popularne piosenki z lat 1955-1996.

Początek korespondencji to list Szymborskiej, która jako redaktorka krakowskiego tygodnika „Życie Literackie” prosi Herberta o przysłanie wierszy. Jest rok 1955, zaczęła się już odwilż, redakcja planuje przedstawienie kilku młodych poetów przed debiutem książkowym. Znajomość szybko zmieniła się w serdeczną przyjaźń, a wymiana listów przybiera postać towarzyskiej gry. Ostatni list pochodzi z roku 1996; nagrodzona właśnie Noblem Szymborska, dziękując Herbertowi za gratulacje, pisze: „Zbyszku, Wielki Poeto! Gdyby to ode mnie zależało, to Ty byś teraz męczył się nad przemówieniem…”. – Te listy utrzymane są głównie w lekkim, żartobliwym tonie, to taka korespondencja „pokrewnych dusz” – podkreśla Dorota Segda. – Ale gdzieś w tle pojawia się temat kryzysu gospodarczego, czy bieżący kontekst polityczny. Kiedy zaczynają pisać o swojej poezji, widać jak się szanują i podziwiają.
Artystom towarzyszą podkłady muzyczne oraz projekcja slajdów. Prowadzenie: Andrzej Kurdziel. Cena biletu 110 zł (100 ulgowy)

Pomiędzy kinem a psychologią: Osiem Gór

„Osiem gór” to kolejny obraz, który będzie można obejrzeć w ramach kolejnego spotkania z cyklu „Pomiędzy kinem a psychologią”. Projekcja odbędzie się 23 października o godz. 18.00 w Kinie JDK „Syrena”. Bilety w cenie 18 zł można kupić w sekretariacie JDK lub on line.

„Osiem gór”, najnowszy film twórcy „Mojego pięknego syna”, to ekranizacja bestsellerowej powieść Paola Cognettiego. Jednak sercem opowieści jest uchwycona z wrażliwością obrazów Terrence’a Malicka relacja człowieka z przepiękną, majestatyczną i nieposkromioną naturą. Zdjęciom inspirowanym „Into the Wild” udało się oddać zarówno monumentalną, magnetyczną siłę gór, jak ich intymną stronę, gdzie kolejne kroki, milczenie, czas i właściwa miara to sposób na życie. „Osiem gór” to wyjątkowa opowieść o odkrywaniu siebie, naturze i miłości — platonicznej, ale mocniejszej niż jakakolwiek skała, na którą można by się wspiąć.

Trzydziestoletni Pietro decyduje się zostawić za sobą życie dużego miasta i wyjechać w góry. Nie odnajduje się w swoim dotychczasowym, pełnym zgiełku życiu, chociaż sam nie potrafi określić czego mu brakuje. Prawdziwie wolny i szczęśliwy czuł się jedynie w dzikich Alpach, gdzie spędzał w dzieciństwie każde lato. Zaszczepiona w nim miłość do gór i odkrywania nowych ścieżek każe mu wyruszyć w świat, w którym nowe znajomości i stare przyjaźnie staną się ścieżką do odnalezienia siebie.

Po filmie odbędzie się dyskusja z Pawłem Górniakiem, psychologiem i psychoterapeutą.

as

KKD Nostromo: Strange Darling

Dzika, pikantna i nieobliczalna randka dwójki nieznajomych przemieni się w morderczy pościg z odjechanymi zwrotami akcji, których nie sposób przewidzieć. Oto niezwykle oryginalny thriller wyprodukowany przez legendarną wytwórnię Miramax, w której powstawały największe hity Quentina Tarantino oraz tak przełomowe produkcje jak: „To nie jest kraj dla starych ludzi”, „Czas apokalipsy” czy „Trainspotting”. Film ten zaskarbił sobie serca krytyków i osiągnął wynik 100% pozytywnych opinii na zbierającym recenzje z całego świata portalu Rotten Tomatoes. Producentami są profesjonaliści odpowiedzialni za powstanie mrożących krew w żyłach obrazów: „To”, „Halloween zabija”, „Naznaczony” i „Paranormal Activity”.

Dwójka nieznajomych umawia się na randkę i szybko przenosi się do wynajętego pokoju. Jednak w pewnym momencie ich romantyczna i pikantna noc zamienia się w krwawą konfrontację. Żądny krwi mężczyzna rusza w pościg za ranną kobietą, podążając jej tropem przez dzikie obszary Oregonu. Uciekinierka jest gotowa zrobić wszystko co tylko konieczne, aby przeżyć, ale niestety w wyniku doznanych obrażeń ma coraz mniej siły i jej szanse kurczą się z każdą minutą. Mężczyzna, który jeszcze przed chwilą był jej kochankiem nie cofnie się przed niczym, aby dorwać swoją ofiarę.

Scenariusz i reżyseria: J.T. Mollner
Obsada: Willa Fitzgerald, Kyle Gallner, Barbara Hershey
Gatunek: Thriller, Romans
Czas trwania: 96 minut
Produkcja: USA

Data: 7 Listopada, godz. 18.00
Kino JDK „Syrena”
Bilet: 18 zł

Frombork: wystawa „Połączenie”

fot. Wozownia Sztuk

W Wieży Radziejowskiego we Fromborku zawisły batiki z różnych stron Polski. Wśród 26 twórców są również prace z Jasła. Wystawa „Połączenie” inauguruje Międzynarodowy Rok Batiku, ponieważ w październiku br. mija 15 lat, od kiedy indonezyjski batik został wpisany na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Wystawa ma początek we Fromborku i będzie podróżowała po Polsce, odwiedzi Jasło ale trafi również za granicę.

ab

Wieczór z krakowskimi ikonami

Czy można poczuć krakowski klimat artystyczny w innym miejscu? Okazuje się, że jak najbardziej tak. Przekonali się o tym uczestnicy sobotniego (19 października br.) koncertu w Jasielskim Domu Kultury, w którym wystąpili najznakomitsi artyści krakowskiej sceny: Beata Rybotycka i Jacek Wójcicki z zespołem w programie „Krakowskie klimaty”.

Zapraszamy Państwa dziś do magicznego Krakowa, niezwykłego, artystycznego, fascynującego. Takiego trochę spod „Piwnicy pod Baranami”, odrobinę z „Zielonego Balonika” oraz recitalu Zbigniewa Wodeckiego. Zabiorą nas tam ikony Krakowa Beata Rybotycka i Jacek Wójcicki – przywitała widzów Elwira Musiałowicz – Czech, dyrektor JDK.

Koncert rozpoczął się od starego hymnu kabaretu Piwnicy pod Baranami „Pasą się, pasą barany wełniane”. W trakcie blisko dwugodzinnego koncertu na scenie JDK działa się prawdziwa magia, czary, a nawet seans spirytystyczny. – Będziemy dzisiaj zaklinać, czarować, przywoływać postaci z dawnych lat, naszych wspaniałych kolegów, artystów, kompozytorów, pieśniarzy i muzyków – rozpoczął krakowską podróż Jacek Wójcicki.

Wszystko to pięknie oprawione słowem, muzyką, anegdotami i opowieściami. Nie zabrakło więc wspomnień, ale też wzruszeń i podziękowań. W hołdzie artystom XX-lecia międzywojennego: Jadwidze Smosarskiej, Aleksandrowi Żabczyńskiemu, Hance Ordonównej (Ordonce) i Eugeniuszowi Bodo, Rybotycka i Wójcicki wykonali najpiękniejsze melodie, śpiewane dla naszych babek i prababek.

Podczas koncertu zostały wykonane znane utwory, m.in. utwory Zygmunta Koniecznego, Zbigniewa Preisnera, Jana Kantego Pawluśkiewicza, Andrzeja Zaryckiego, Zbigniewa Wodeckiego do słów równie wspaniałych poetów: Ewy Lipskiej, Leszka Aleksandra Moczulskiego, Michała Zabłockiego, Adama Asnyka, Jacka Cygana. Naszych gości na instrumentach wspierali: Konrad Mastyło (piano), Michał Braszak (bas) oraz Michał Chytrzyński (skrzypce).

Partnerami wydarzenia byli: Miasto Jasło, Unimot S.A  oraz Auto Podlasie Toyota Jasło.

kp

Przejdź do treści