Strona główna Blog Strona 21

Zwiedzanie z KK-T JDK i PTTK: Osobliwości Pogórza Strzyżowskiego

Gogołów, urokliwa miejscowość podkarpacka położona w środkowej części Pogórza Strzyżowskiego, należącej do Czarnorzecko-Strzyżowskiego Parku Krajobrazowego była celem szóstej tegorocznej wyprawy rowerowej, zorganizowanej przez Klub Kulturalno-Turystyczny Jasielskiego Domu Kultury we współpracy z Polskim Towarzystwem Turystyczno-Krajoznawczym Oddział w Jaśle.

Wycieczka do tej wioski, leżącej nad potokiem Gogołówka, prawym dopływem Wisłoki odbyła się w sobotę, 26 października br. Był to trzeci w historii KK-T wyjazd do Gogołowa, a w jego programie znalazły się m.in. zwiedzanie Galerii Sprzętów Dawnych, prowadzonej przez Edwarda Górgacza, działacza kultury ludowej oraz gospodarstw ogrodniczych i agroturystycznych, prowadzonych przez Krzysztofa Niekowala i Kazimierza Mirasa.

W słoneczny poranek kilkunastu rowerzystów pod przewodnictwem Tadeusza Wójcika i Andrzeja Nitki, wyruszyło w przeszło 40-kilometrową trasę. Stało przed nimi nie lada wyzwanie, bowiem górzysty teren obfitował w dosyć duże przewyższenia. Na szczęście piękna pogoda zachęcała do wysiłku i dodawała cyklistom energii. Przez Gorajowice, a potem okolice Bieździadki, Bieździedzy i Sowiny grupa przyjechała na wysokie, gogołowskie wzniesienie zwane potocznie Dziołem. By dotrzeć do pierwszego punktu w planie zwiedzania, trzeba było zjechać z tego miejsca dość stromo w dół.

Na dziedzińcu budynku dawnej szkoły, gdzie mieści się Galeria Sprzętów Dawnych, na nieco spóźnionych rowerzystów oczekiwał Edward Górgacz, założyciel galerii, miłośnik tradycji ludowej, znany ze swojej gościnności, otwartego serca i przyjaznej wszystkim duszy. Towarzyszyła mu córka Agnieszka, która – wzorując się na ojcu – podtrzymuje tradycje ludowe, a ponadto jest przewodniczącą miejscowego Koła Gospodyń Wiejskich.

Rodzina Górgaczów ugościła turystów gorącą kawą i herbatą oraz regionalnymi przysmakami. Na stołach rozłożone już były ciasteczka, jeszcze ciepłe proziaki i świeżo zrobione masło, a na rozgrzanej kuchennej blasze piekły się plasterki ziemniaków. Wszystko to wyglądało jak dawniej. Gospodarze przygotowali również ławki szkolne sprzed lat, z kałamarzami i piórnikami, siedząc przy których, wspominano z rozrzewnieniem szkolne, dziecięce czasy.

Prywatne muzeum zachwyciło wszystkich bogactwem oryginalnych, niepowtarzalnych sprzętów i narzędzi używanych niegdyś na wsi. W dodatku zwiedzanie nie ograniczyło się do oglądania zgromadzonych eksponatów i słuchania opowieści, ale każdy kto chciał mógł spróbować pracy narzędziami sprzed wieków. Gospodarze zaprosili swoich gości do młócenia zboża cepami i mielenia ziarna w żarnach.

Kolejnym punktem programu wycieczki było odwiedzenie gospodarstwa ekologicznego prowadzącego przez Kazimierza Mirasa, który uprawia rośliny zbożowe starych odmian: orkisz, grykę, żyto, a także len i ostropest. Gospodarz omówił i pokazał swoim gościom jak wyrabia się kaszę i mąkę orkiszową oraz żytnią, używając do tego specjalistycznego sprzętu. Poza tym objaśnił proces wytłaczania oleju z lnu, orzechów, ostropestu.

Zwiedzanie atrakcji Gogołowa zakończono w gospodarstwie ogrodniczym „Malinka” państwa Niekowalów, w którym turystów powitali ich synowie Kacper i Franciszek. Gospodarstwo rodziny Niekowalów słynie z produkcji naturalnej żywności: mąki i kaszy orkiszowej, suszonych ziół i owoców, olejów tłoczonych na zimno oraz przeróżnych prozdrowotnych herbatek, soków i przetworów.

Z uwagi na to, że czas szybko płynął a październikowe dni są dość krótkie, rowerzyści skorzystali jedynie z poczęstunku gorącą herbatą ziołowo-owocową i ogniska z pieczeniem kiełbasek, urządzonego w rajskim zakątku gospodarstwa Niekowalów, w leśnym zagajniku na grzbiecie wysokiego wzniesienia „Na Dziole”. Właściciele mają tam przystosowaną do takich celów wiatę, do której cykliści musieli wspiąć się ze swoimi rowerami na piechotę.

Mozolne podejście wynagrodziły piękne widoki, skąpane jeszcze w słońcu. Turyści podziwiali Pogórze Strzyżowskie z wyraźnymi wzniesieniami Chełma, Barda oraz Bramą Frysztacką i Herbami, wskazywane przez braci Niekowalów, którzy również przybliżyli charakterystykę i nazewnictwo wzgórz.

Gdy uczestnicy wycieczki, po pełnym pozytywnych wrażeń dniu zbliżali się do Jasła, słońce kryło się za horyzontem i powoli zapadał zmrok. Rozstając się, wszyscy zgodnie stwierdzili, że muszą odwiedzić Gogołów raz jeszcze.

er

Czarnoksiężnik z Krainy Oz. Pokaz dla grup zorganizowanych

Z myślą o najmłodszych, którzy nie mieli okazji zobaczyć premiery „Czarnoksiężnika z Krainy Oz”, 5 listopada zorganizowaliśmy drugi pokaz. Tym razem odwiedzili nas uczniowie młodszych klas szkół z Jasła i okolic.

Bajka w reżyserii Karoliny Dymskiej miała premierę 28 maja br. w JDK. Pomysłowa scenografia, barwne stroje i doborowa obsada aktorska z Teatrzyku Dziecięcego Maskotka działającego w JDK, przeniosły widzów do prawdziwej krainy czarów. A wszystko przez tornado, które pewnego dnia porwało z farmy w Kansas Dorotkę wraz z jej psem. Obydwoje trafili do Krainy Oz, gdzie spotkali na swojej drodze Stracha na Wróble, Blaszanego Drwala oraz Tchórzliwego Lwa. Wszyscy wyruszyli w podróż do Szmaragdowego Grodu, by odnaleźć Czarnoksiężnika, który – według Dobrej Czarownicy – miał pomóc Dorotce wrócić do domu. Po serii nieoczekiwanych zwrotów akcji grupa dotarła do miejsca, gdzie okazało się, że wszystko, czego chcieli było w zasięgu ręki.

kp

Jan Bosak wrócił do Jasła

Po kilkunastoletniej przerwie Jan Bosak wrócił do rodzinnego miasta z nową wystawą. Wernisaż ekspozycji zatytułowanej „Powrót” odbył się w czwartek, 31 października br. w Galerii Jasielskiego Domu Kultury. Wydarzenie przyciągnęło sporą liczbę gości, którzy mieli okazję podziwiać prace jasielskiego twórcy.

– Mamy tutaj motywy marynistyczne, urbanistyczne, florystyczne. To rzeczywiście duży przekrój tematyczny. Bardzo dziękuję  za to, że po latach wrócił pan do Galerii Jasielskiego Domu Kultury – mówiła Elwira Musiałowicz – Czech, dyrektor JDK.

Na wystawie znalazło się kilkadziesiąt prac z różnych okresów twórczości Jana Bosaka. Artysta pokreślił, że powrócił do dawnych technik malarskich, a także do malowania aktów, które na studiach są tematem wiodącym związanym ze studiowaniem, poznawaniem ludzkiego ciała.

– To są powroty, kilka powrotów. To moja kolejna duża wystawa w Jasielskim Domu Kultury. Minęło trochę czasu, dom kultury się zmienił, miasto się zmieniło, ja się zmieniłem. W twórczości trochę się pozmieniało. Na wystawie możecie państwo zobaczyć wybrane rzeczy z ostatnich lat, z kilku cykli tematycznych. (…) Jest też powrót do miasta, Jasła, które się zmieniło, wypiękniało i też z wielkim sentymentem tu wracam. Powstało tych miast bardzo dużo, ja wybrałem tylko kilka. To są właściwie takie gęste struktury, które sugerują widzenie z pewnego dystansu, z wysoka. Oczywiście statki. Ten motyw statku jest taką metaforą podróżowania, więc przypłynąłem tutaj do państwa z tą wystawą – powitał przybyłych Jan Bosak, autor wystawy.

Wernisaż był okazją do rozmów z artystą na temat jego prac, a także wymiany spostrzeżeń związanych z odbiorem danego dzieła. Wystawę będzie można zwiedzać do 13 grudnia br.

Oficjalnym partnerem motoryzacyjnym wydarzenia było Auto Podlasie Toyota Jasło.

pch

Halloween z Kinem JDK „Syrena”

W czwartek, 31 października br. zapraszamy do Kina JDK Syrena. W ramach „Halloween z dreszczykiem” wyświetlimy filmy „Obcy: Romulus” (godzina 18.00) oraz „Kod zła” (godzina 20.00). Bilety do nabycia w Kinie JDK Syrena, sekretariacie JDK oraz on linie.

„Obcy: Romulus” powraca do korzeni fenomenalnej serii Obcy. Podczas przeszukiwania zakamarków opuszczonej stacji kosmicznej grupa młodych kolonizatorów kosmosu staje twarzą w twarz z najbardziej przerażającą formą życia we wszechświecie.
Akcja filmu rozgrywa się na odległej kolonii górniczej, skąd Rain (Cailee Spaeny) pragnie uciec wraz ze swoim syntetycznym „bratem” Andy’m (David Jonsson), robotem stworzonym do opieki nad nią w zastępstwie rodziców. Dołączają do grupy młodych buntowników, którzy przejmują opuszczony statek kosmiczny i planują dotrzeć na bezpieczną planetę bez starzenia się, dzięki komorom kriogenicznym. Nowi pasażerowie nie wiedzą jednak, że statek skrywa również groźnego drapieżnika.

„Kod zła”, to spowity mrokiem i wypełniony okultystycznymi zagadkami horror producentów „Laleczki”, „Sinistera” oraz kultowej serii „Naznaczony”, którego same już tylko zapowiedzi wywołują ciarki na plecach u fanów gatunku.
Obraz to zarazem spotkanie z najbardziej intrygującą rolą w karierze nagrodzonego Oscarem Nicolasa Cage’a („Dream scenario”, „Mandy”), u boku którego wystąpiła gwiazda świetnie przyjętego „Coś za mną chodzi” – Maika Monroe. Za scenariusz i reżyserię odpowiedzialny jest Osgood Perkins, twórca horrorów „Małgosia i Jaś” oraz „Zło we mnie”, a prywatnie syn grającego główną rolę w legendarnej „Psychozie” Alfreda Hitchcocka – Anthony’ego Perkinsa. Międzynarodowym działaniom promocyjnym filmu „Kod zła” towarzyszy wyjątkowa kampania viralowa, która przykuła uwagę fanów horrorów i spotkała się z ich bardzo dużym uznaniem.
Agentka FBI Lee Harker zostaje przydzielona do nierozwiązanej sprawy seryjnego mordercy sprzed lat. W wyniku nieoczekiwanego obrotu zdarzeń ujawnione zostają dowody okultyzmu obecne podczas dokonywania zbrodni. Harker odkrywa osobiste powiązanie z zabójcą i zrobi wszystko, aby go powstrzymać, zanim ten uderzy ponownie.

as

Powrót Jana Bosaka

Prace graficzne Jana Bosaka będzie można obejrzeć do 13 grudnia br. w Galerii Jasielskiego Domu Kultury. Wernisaż wystawy z udziałem jasielskiego artysty zatytułowanej „Powrót”, odbędzie się w czwartek, 31 października o godzinie 18.00.

Artysta zajmuje się malarstwem, grafiką i rysunkiem. Zorganizował kilkanaście wystaw indywidualnych oraz brał udział w kilku wystawach zbiorowych w kraju i za granicą.

***

Jan Bosak, jaślanin, absolwent Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych im. Piotra Michałowskiego w Rzeszowie uzyskał dyplom w klasie metaloplastyki. W latach 1990 – 1995 studiował na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Uzyskał dyplom z wyróżnieniem w pracowni miedziorytu prof. Stanisława Wejmana. W 2001 roku ukończył Studium Pedagogiczne na Wydziale Pedagogicznym Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, obronił doktorat na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie w roku 2011. Wykładowca w pracowni malarstwa i rysunku na Wydziale Architektury i Sztuk Pięknych Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego w latach 2003 – 2016. Obecnie pracuje w Laboratorium Inżynierii Wzornictwa Przemysłowego na Wydziale Mechanicznym Politechniki Krakowskiej oraz prowadzi Otwartą Pracownię Graficzną w Nowohuckim Centrum Kultury w Krakowie.

pch

Kolacja, której nie było

Suto zastawiony stół, a przy nim dwóch geniuszy muzycznych: Jan Sebastian Bach i Fryderyk Händel. Tak mogłoby być, lecz w rzeczywistości nigdy do takiego spotkania nie doszło. Od czego jednak jest wyobraźnia, która pozwoliła Paulowi Barzowi, niemieckiemu autorowi i muzykologowi na stworzenie „Kolacji na cztery ręce”. „Mögliche Begegnung” doczekała się w Polsce wielu wersji. Jedną z nich, w reżyserii Piotra Dąbrowskiego i z jego udziałem w roli mistrza Bacha, widzowie obejrzeli 28 października w Jasielskim Domu Kultury, w ramach XVI Jesiennych Spotkań z Teatrem.

Spotkanie Jana Sebastiana Bacha i Jerzego Fryderyka Händla ma postać lekkiej komedii. Jan Sebastian Bach, wybitny kompozytor, kantor kościelny, bardzo biedny, bo na jego muzyce poznano się dopiero 90 lat później i to zupełnie przypadkowo, kiedy jeden ze znanych kompozytorów kupuje produkt spożywczy owinięty w partyturę Bacha. Fryderyk Händel był za to uznawany za wybitnego geniusza, pisał na zamówienie i żył ponad stan. Przed państwem „Kolacja na cztery ręce” – powiedziała Elwira Musiałowicz – Czech, dyrektor Jasielskiego Domu Kultury, zapraszając jednocześnie do obejrzenia spektaklu.

Akcja sztuki rozgrywa się w Hotelu Turyńskim w Lipsku w 1747 roku. Spotkanie muzyków, dwóch silnych osobowości, to starcie dwóch skrajnie różnych światów: uznanego, z sukcesami, wolnego i próżnego Händla oraz nieśmiałego, pokornego i zakompleksionego Bacha, kantora w kościele pw. Św. Tomasza w Lipsku. Obaj urodzeni w 1685 roku, bardzo dobrze nawzajem znają swoją twórczość i dla obydwu to ważne spotkanie, choć Jan Sebastian od lat o nie zabiegał, a Händel, nieco zazdrosny o talent kolegi po fachu, skutecznie go unikał. Jednak rozczarowany własnym krajem Saksończyk, ma świadomość, że jego sława dociera do Niemiec jedynie w niewielkim procencie, a niepowodzenia jego dzieł nawet w Londynie odbijają się szerokim echem. Zaprasza więc Bacha na wystawną kolację, podczas której próbuje go przekonać o swoim geniuszu i bogactwie. Początkowo Bach, choć pewny wartości własnej muzyki, jest pod wrażeniem stylu życia Händla. Sam osiadły w Lipsku nigdy nie był za granicą, a za swoje genialne kompozycje nie dostaje żadnych dodatkowych pieniędzy. Prowadzi skromne życie kościelnego kantora, mając na utrzymaniu liczną rodzinę. Jednak w przeciwieństwie do zamożnego Händla, sam wybiera sobie przyjaciół, jest niezależny od układów politycznych, a muzyka jest dla niego azylem. W trakcie – momentami – burzliwej rozmowy przewaga Fryderyka zaczyna topnieć. Okazuje się, że w głębi duszy boi się starości, samotności, utraty pozycji oraz tęskni za rodzinnym życiem, jakie prowadzi Bach.

Sztuka kończy się toastem za wspólny koncert…który – jak wiadomo – nigdy nie doszedł do skutku.

Obok Piotra Dąbrowskiego wystąpili: Mirosław Zbrojewicz (Fryderyk Händel) oraz Sławomir Popławski (Jan Krzysztof Schmidt).

Partnerami wydarzenia byli Miasto Jasło, Unimot S.A. i Auto Podlasie Toyota Jasło.

kp

Solistki JDK na podium w Tarnowie

26 października 2024 r. w Tarnowie odbył się 12. Ogólnopolski Festiwal Piosenki i Pieśni Religijnej „Miłosierdzie Boże wyśpiewać chcę”. Głównym organizatorem wydarzenia była parafia p.w. Miłosierdzia Bożego w Tarnowie.

W tym roku do festiwalu zgłosiło się ponad 400 wykonawców: soliści i zespoły w pięciu kategoriach wiekowych. W tegorocznym festiwalu uczestniczyły też solistki Jasielskiego Dom Kultury: Julia Brzeżańska w kategorii dzieci młodszych, Emilia Starzec i Karolina Polak w kategorii szkół średnich oraz Aleksandra Wietecha w kategorii dorosłych. Jury festiwalowe doceniło znakomite wykonanie Karoliny Polak przyznając jej I nagrodę za piosenkę „Szukałem Was”. II  nagrodę, w kategorii dorosłych otrzymała Aleksandra Wietecha. Ola zaśpiewała i pięknie zinterpretowała piosenkę poetycką „Kantyczka przydrożna”.

eg

XVI Jesienne Spotkania z Teatrem: Kolacja na cztery ręce

To historia muzyczno-kulinarnej konfrontacji dwóch najwybitniejszych muzyków baroku: Jana Sebastiana Bacha i Fryderyka Händla w formie słodko-gorzko-kwaśnej komedii. Na scenie ucztują mistrzowie, ale to wydarzenie jest także wytrawną teatralną ucztą dla widza. Sztuka Paula Barza to opowieść o spotkaniu, do którego w rzeczywistości nigdy nie doszło. Spotkania dwóch geniuszy żyjących w tym samym czasie. Jan Sebastian Bach – biedny kantor kościelny, którego muzykę odkrył dla świata i 90 lat po śmierci mistrza pewien kompozytor, kupując u rzeźnika mięso zapakowane w Bachowską partyturę. Fryderyk Händel – za życia uznany za geniusza światowiec piszący opery na zamówienie – człowiek żyjący ponad stan. Co wydarzy się podczas tej kolacji okaże się 28 października br. o godz. 18.00 w Jasielskim Domu Kultury.

Zapraszamy na wspólną ucztę…dla ducha.

Ostatni świadkowie zagłady Jasła

Andrzej Krupa i Jan Kozłowski byli gośćmi 129. Studni Kulturalnej Jasielskiego Domu Kultury w piątkowy wieczór 25 października. Obaj panowie dzielili się wspomnieniami na temat wysiedlenia i zagłady Jasła w 80. rocznicę tamtych wydarzeń.

Dzisiejsze spotkanie nazwaliśmy wieczorem refleksji. Dzieciństwo naszych gości było pełne wojennych przeżyć, musieli zostawić swoje domy i udać się na wysiedlenie. Pan Andrzej miał 10 lat w momencie wysiedlenia Jasła, a pan Jan był ośmiolatkiem, ich świadectwo tamtych dni jest dla nas bardzo cenne – podkreśliła Elżbieta Ruszała, gospodyni studni.

Andrzej Krupa dzielił się z przybyłymi, zarówno wspomnieniami związanymi z wybuchem wojny, czasem okupacji, jak i sierpniowym bombardowaniem miasta w 1944 roku.

– Najpierw zrzucono tzw. „choinkę”, która oświetliła część miasta, w tym ówczesny kościół OO. Franciszkanów. Moja ciotka, gdy to zobaczyła, narobiła krzyku, że trzeba uciekać, bo będzie bombardowanie. Poubierano nas szybko, mnie i rodzeństwo i zaczęliśmy uciekać. Od rynku ludzie uciekali w piżamach, koszulach nocnych, ubrani do połowy. (..) Zatrzymaliśmy się na terenie obecnego boiska szkolnego na Bednarskiej. Tam przeczekaliśmy bombardowanie i okazało się, że kilka tych bomb spadło na miasto i były zrzucane z samolotów. Jedna spadla na klatkę schodową budynku sąsiadującego z obecną szkołą muzyczną, druga spadła na chodnik w połowie kaplicy gimnazjalnej (kościół pw. Św. Stanisława B.M. – przyp. autora), od strony gimnazjum – wspominał Andrzej Krupa, który przed wojną mieszkał przy Bednarskiej 9.

Niemal półtora miesiąca po tych traumatycznych wydarzeniach zapadła decyzja o zagładzie miasta. Część mieszkańców uciekała pieszo, inni wsiadali do pociągów, jeszcze inni wozami.

– 13 września o 6 rano zaczęły po mieście jeździć samochody, wyć syreny i ogłaszali w języku polskim i niemieckim, że mieszkańcy muszą opuścić miasto. W międzyczasie ojciec przyszedł z pracy i zaczęliśmy się pakować. Mnie z rodzeństwem ubrano jak na zimę. Wsiedliśmy do ostatniego pociągu wyjeżdżającego z Jasła. Dojechaliśmy do Skołyszyna, gdzie trzeba było wysiąść, aby iść do Harklowej, gdzie mieszkali krewni. Jednak pojechaliśmy dalej, do Siepietnicy – mówił Andrzej Krupa. Niestety ani w Siepietnicy ani w Święcanach nie było wolnego miejsca. Cała rodzina udała się do Czermnej. Tamtejszy sołtys zorganizował już dla wysiedleńców rozlokowywanie po domach. Po różnych perypetiach udali się do przysiółka Czermna Nagórze. Tam pan Andrzej z rodziną do wiosny mieszkał w Czermnej. Później przeniósł się do Harklowej, gdzie kończył czwartą klasę szkoły podstawowej. Do Jasła wrócili w sierpniu 1945 roku.

Jan Kozłowski wraz z rodziną udali się do Jareniówki. Mieszkali tam miesiąc, później przenieśli się do Opacia, gdzie mieszkali już do końca wysiedlenia.

– Warunki były trudne. Mama przynosiła snopek słomy ze stodoły, rozścielała w kuchni, przykrywała prześcieradłem i wszyscy tam spaliśmy. Jak mogliśmy, tak pomagaliśmy gospodarzom. Tato handlował naftą. Wieczorem wychodziliśmy na górkę i patrzyliśmy jak Jasło płonie. To było coś bardzo nieprzyjemnego. (…) Gdy przeszła ofensywa, tatuś poszedł do Jasła zobaczyć czy dom został zniszczony. Mieszkaliśmy na Asnyka, tam zostały trzy domy i szkoła, które nie zostały zburzone. Dom, w którym mieszkałem przy Asnyka 1 miał stropy betonowe, Niemcy wrzucali do domów płonące pakuły nasączone ropą. Dzięki betonowemu stropowi spaliło się tylko jedno mieszkanie. Gdy wróciliśmy, zaczęliśmy porządkować splądrowane mieszkanie. Jasło było w gruzach, nie było sklepów, nie było prądu, świeciliśmy lampą naftową. (…) Wieczorem było bardzo nieprzyjemnie i po zmroku nie wychodziliśmy z domu – podkreślał Jan Kozłowski.

Podczas wieczoru pełnego wspomnień nie zabrakło pytań od przybyłych, którzy z ciekawością dopytywali gości o szczegóły życia podczas okupacji oraz budynki, które bezpowrotnie zniknęły z tkanki miasta.

pch

129. Studnia Kulturalna JDK: Ostatni świadkowie dramatu Jasła

Spotkanie z Andrzejem Krupą i Janem Kozłowskim, jednymi z ostatnich osób, które na własne oczy widziały wysiedlenie Jasła we wrześniu 1944 roku, odbędzie się w piątek, 25 października br. o godz.17.00 w sali multimedialnej Jasielskiego Domu Kultury. Wstęp wolny; liczba miejsc ograniczona.

Jasło, malowniczo położone miasto u zbiegu trzech rzek: Wisłoki, Jasiołki i Ropy na wysokości około 300 m n.p.m. w Kotlinie Jasielskiej, ma historię sięgającą XII w. W ciągu minionych stuleci wielokrotnie dosięgały go rozmaite klęski i kataklizmy, ale zawsze podnosiło się z ruin i znów rozkwitało. Przed II wojną światową uznawane było za miasto tak piękne, że nazywano je Perłą Podkarpacia. Po wojnie zostało z niego morze ruin. Z ponad 1150 budynków ostało się niespełna 40, a wysiedleni jaślanie rozproszyli się po świecie. Tylko część z nich wróciła by odbudować swoje miasto.
Tragedia Jasła nie była owocem intensywnych walk frontowych, prowadzonych w1944 r. tylko okupantów niemieckich, którzy najpierw wysiedlili mieszkańców miasta, potem zrabowali i wywieźli ich mienie, a na koniec budynek po budynku podpalali i wysadzali w powietrze. Metodyczne łupienie i obracanie w gruzy miasta trwało ponad trzy miesiące.
Świadków tego wydarzenia już prawie nie ma. 80 lat od zagłady miasta jeszcze tylko kilka osób, które były wtedy dziećmi, nadal żyje i coś pamięta. Dwie z nich – panowie Andrzej Krupa i Jan Kozłowski – spotkają się (o ile zdrowie im pozwoli) 25 października br., w ramach Studni Kulturalnej JDK z tymi, którzy są zainteresowani ich wspomnieniami.
90-letni pan Andrzej Krupa jest synem kolejarza, mieszkającym w czasie wojny przy ul. Bednarskiej 9 w Jaśle. Mając 10 lat, 15 września opuścił ze swoimi najbliższymi miasto ostatnim pociągiem, wyjeżdżającym z dworca o godz.11.00. Wysiedlenie przeżył w Czermnej (woj. małopolskie, pow. tarnowski, gm. Szerzyny).
88-letni dziś Jan Kozłowski mieszkał wówczas przy ul Asnyka. Jako 8-latek wyruszył ze swoimi rodzicami w kierunku Jareniówki, a wysiedlenie przeżył w Opaciu.

er

Przejdź do treści