Roman Frodyma, przewodnik beskidzki, który zgromadził obszerną dokumentację dotyczącą cmentarzy wojennych z czasów I wojny światowej na terenie Polski południowej. Jest on autorem licznych publikacji i opracowań poświęconych zachodnio-galicyjskim cmentarzom wojennym z lat 1915-1918. Zapraszamy do przeczytania krótkiej rozmowy na temat jego życiowej pasji i zainteresowań.
Natalia Janowiec: Skąd zrodziła się w panu pasja odkrywania historii cmentarzy Wielkiej Wojny z lat 1915-1918?
Roman Frodyma: Można powiedzieć, że to poszło z dwóch kierunków. Pierwszy przez temat obrony pracy przewodnickiej, a drugi przez odkryty cmentarz. Kiedy byłem młodym człowiekiem, to wybrałem się na spotkanie turystyczne do Szkoły Podstawowej w Kobylu i tam pojawiła się pani, która była kustoszem Muzeum w Gorlicach. W trakcie naszej rozmowy zostały poruszone tematy cmentarzy wojennych, co spowodowało, że zacząłem się tym interesować.
NJ: Pamięta pan pierwszy, odnaleziony cmentarz wojenny?
RF: Pierwszy cmentarz wojenny odkryłem na trasie pięciodniowej wędrówki z Muszyny do Folusza. Prowadziłem wówczas grupę osób. W trzecim dniu zastała nas straszliwa burza. Pioruny waliły niemal bez przerwy, padał ulewny deszcz, a gałęzie drzew pochylały się do samej ziemi. W końcu doszliśmy do wniosku, że trzeba się gdzieś schronić. Zbiegliśmy ze wzgórza i zatrzymaliśmy się przy kamiennym wale. Kiedy pioruny nadal biły, a drzewa bukowe pochylały się tak, że straszyły wszystko dookoła stwierdziłem, że siedzimy na cmentarzu. Kiedy burza ustała, zeszliśmy do schroniska. Następnego dnia, rozmawialiśmy z babcią Gąsienicową, która pracowała wówczas w tym schronisku. Ona zachęciła nas, abyśmy wrócili w to miejsce, bo tam spoczywają chłopcy z Wielkiej Wojny. Muszę podkreślić, że odkrycie tego miejsca pod szczytem Magury Małastowskiej, dało mi impuls, aby zająć się cmentarzami.
NJ: Który z cmentarzy galicyjskich uważa się za najważniejszy w historii naszego regionu?
RF: Cmentarze wojenne budowano w tzw. okręgach, czyli w dzisiejszych powiatach. Jeśli w danym miejscu było ich kilka, to projektant zawsze wyznaczał cmentarz reprezentujący, a więc taki, w którym powinny odbywać się ważne uroczystości. W Beskidzie Niskim za najważniejszy uznaje się cmentarz wojenny numer 4 w Grabiu, a także w Bukowej i Brzostku – tam znajduje się kilka takich cmentarzy, co świadczy o tym, że bitwa w tym miejscu była naprawdę straszliwa.
NJ: Nazwano pana Generalnym Grabarzem Galicji, bo dzięki pana staraniom ocalały dziesiątki cmentarzy żołnierskich.
RF: Czas I wojny światowej dla Polaków to był bardzo trudny i bolesny czas. Nie było naszej kochanej Ojczyzny, w której biły polskie serca. Nasz kraj został rozdarty między trzech zaborców. Staram się pielęgnować pamięć o naszej Ojczyźnie i tych, którzy zginęli w tych straszliwych walkach. Tytuł Generalnego Grabarza Galicji zobowiązuje, dlatego staram się wygłaszać prelekcję na temat Wielkiej Wojny i miejscach pochówku poległych.
NJ: Czy pana zdaniem, istnieją jeszcze jakieś nieodkryte miejsca pamięci w rejonie Beskidu Niskiego i Pogórza?
RF: Z cmentarzami to jest tak, jak z ukrytymi w ziemi niewybuchami. Ziemia z czasem sama wyrzuca różne rzeczy, dlatego mogą istnieć jeszcze nieodkryte miejsca pamięci, w których spoczywają ci, którzy zginęli w czasie krwawych walk.
NJ: Dziękuję za rozmowę.
Rozmowa została przeprowadzona 21 listopada 2023 r. w ramach 126. Studni Kulturalnej Jasielskiego Domu Kultury.