Kolekcje prac z dorobku Bogdana Drzymalskiego – jaślanina z pochodzenia, krakusa z wyboru, można było obejrzeć podczas 32. spotkania Klubu Ludzi z Pasją, we wtorek, 18 kwietnia br. Prace artysty można jeszcze oglądać do 29 kwietnia br. na wystawie w sali offowej JDK.
– Pan Bogdan Drzymalski jest miłośnikiem sztuk plastycznych i poezji, czy literatury. Spotykamy się dzisiaj w anturażu jego prac. Bardzo ciekawych instalacji, które mnie osobiście naprowadzają na myśli egzystencjalne, te najważniejsze: o życiu, śmierci, pięknie. Bardzo cieszymy się, że ta wystawa gości w Jasielskim Domu Kultury – zwróciła się do przybyłych Helena Gołębiowska, dyrektor placówki.
Gość klubu wyraził nadzieję, że jego prace pobudzą wyobraźnię odbiorców. Nie ukończył żadnej szkoły artystycznej i jak przewrotnie podkreślił cieszy się z tego, ponieważ nie nauczono go żadnych kanonów, wzorców, które mogłyby rzutować na formę jego prac. Kilka lat temu zainteresował się korzenioplastyką, ponieważ wtedy jeszcze był czynny zawodowo nie mógł poświęcić się swojej pasji, również z braku odpowiednich narzędzi rzeźbiarskich, jak i pracowni. Splot pewnych okoliczności rodzinnych sprawił, że przyjeżdżał do Jasła coraz częściej i zostawał tu coraz dłużej. Z racji pojawienia się sporej ilości wolnego czasu, zaadaptował pomieszczenie garażowe na warsztat, zaczął kompletować narzędzia i rozpoczął swoją artystyczną przygodę.
– Gorzej było z umiejętnościami. Nie miałem pojęcia jak się tymi narzędziami posługiwać. Co zrobiłem? Wsiadłem do auta i zacząłem odwiedzać zakłady stolarskie, pracownie rzeźbiarskie, artystów ludowych w okolicach Jasła. Zwiedziłem, kilka, czy nawet kilkanaście różnego rodzaju stanowisk rzeźbiarskich, ale co w tym wszystkim było najfajniejsze? To, że trafiłem na niesamowicie życzliwych ludzi – mówił Bogdan Drzymalski. Początkujący artysta spotkał się z bezinteresowną życzliwością innych twórców, którzy pomagali mu stawiać pierwsze artystyczne kroki.
– Czym dla mnie jest ta sztuka? Jest ona formą terapii. Jest to dla mnie ucieczka w świat marzeń, kreacji wyobraźni, w świat w którym nie ma zasad, konwenansów, norm. Nikt nam nie mówi: tak trzeba to robić, tego nie wolno, to nie przystoi – nie! To jest mój świat. Totalna wolność. Coś, za czym goniłem całe życie. Coś czego nie doświadczyłem. Praca etatowa, prowadzenie własnej działalności, magiel korporacyjny, który też przeżywałem na własnej skórze. Pewnie, że w jakiś sposób mnie to wzmocniło. Natomiast czy to mnie w jakiś sposób uszlachetniło, ubogaciło? Śmiem twierdzić, że absolutnie nie! – dodał gość studni.
Wolność, którą daje sztuka, możliwość kreacji, wyobraźni, to jest dla niego najważniejsze. Artysta podkreśla, że często w swojej twórczości kieruje się intuicją. Jego zdaniem ma ona magiczną moc. Często nadaje jego twórczości właściwy kierunek.
– W pracy twórczej odnalazłem spokój oraz to, czego zawsze mi brakowało – pogody ducha. Ta praca, to tworzenie pozwala mi uzyskać ten balans, stabilność. Cieszę się z tego bardzo. Dzięki tej pracy nabrałem do siebie dystansu. (…) Wracając do moich prac, mój krakowski przyjaciel, krytyk sztuki – Janusz Michał Różański – patrząc na moje rzeźby, nazwał je sztuką naiwną. Tak, to jest sztuka naiwna – podkreśla artysta.
Gość klubu zwrócił uwagę na to, jak ważne jest łączenie pasji z życiem zawodowym. Wymienił kilkunastu znajomych, którzy odnaleźli równowagę, w momencie gdy ich praca jest ich pasja i kochają swój zawód. Dodał, że jest to „bardzo zacne towarzystwo”, i dodał, że jeden z jego przyjaciół nazwał takie osoby „ludźmi płomiennymi” z racji płonącej w nich pasji zawodowej.
pch