Na dzikich wertepach Hyrlatej – relacja z wycieczki

W każdym paśmie górskim istnieją miejsca, które znają jedynie nieliczni. Tej tajemniczej góry nie sposób znaleźć w żadnym rankingu najpopularniejszych miejsc w Bieszczadach. Przemierzając jej długi grzbiet można przekonać się, że wciąż istnieją miejsca magiczne, pełne historii i rozległych panoram.

„Góra to ciekawa, pełna uroku i grozy kryjącej się w jej przepastnych lasach i dzikich wertepach.” – tak Hyrlatą opisał Stanisław Kłos, autor licznych przewodników po Bieszczadach, które mimo że zostały napisane wiele lat temu, to nie straciły na ważności.
W osobliwe, tajemnicze miejsca masywu Hyrlatej, w zamierzchłych czasach znajdującej się na obszarze dawnej karpackiej głuszy, poprowadziła kolejna wakacyjna wycieczka zorganizowana przez Klub Kulturalno-Turystyczny Jasielskiego Domu Kultury (JDK) i PTTK Oddział w Jaśle.
W upalny, sobotni poranek 9 sierpnia br. grupa 31 pasjonatów górskiej przygody wyruszyła na szlak pod kierownictwem Józefa Kaczora, jasielskiego przewodnika PTTK. Punkt startowy obranego szlaku stanowiła osada Żubracze, skąd skierowano się na wyniosły grzbiet Hyrlatej. Początek wyprawy był wymagający, bowiem piechurzy musieli zmierzyć się ze stromą granią na wysokości około 500 metrów, aby zdobyć jeden z wierzchołków masywu – szczyt zalesionego Berda. Następnie wędrowcy podążyli w stronę kolejnego, nieco łagodniejszego wierzchołka tzw. Zwornika. Wędrowny szlak prowadził przez bukowy las, z którego wyłaniały się poskręcane drzewa, przyjmujące osobliwe formy. Co krok wędrowcy mogli dojrzeć fantazyjnie powyginane drzewne okazy, komponujące tę baśniową, tajemniczą krainę. Po jakimś czasie turyści zaleźli się na Wielkiej Polanie, na której wypoczęli, racząc się przygotowanym przez siebie prowiantem.
Kolejnym obranym punktem wędrówki był główny, najwyższy szczyt Hyrlatej tzw. Szymowa Hyrlata. Z wierzchołka góry można było obserwować panoramę rozciągającą się na Pasmo Graniczne, Dolinę Solinki a także rysującą się w oddali Połoninę Caryńską i Wetlińską. Szczyt Rosochy stanowił ostatni wierzchołek masywu Hyrlatej. Turyści podążali lasem i gęstymi zaroślami wysokich traw w jego stronę, mijając niewielkie polanki z fragmentarycznymi widokami na południe. Rosochę pokrywała widokowa polanka, z której wędrowcy podziwiali widoki w kierunku wschodnim. Po ponad 10 kilometrach drogi, końcowym etapem były Roztoki Górne – miejsce, w którym szlak wędrowny schodzi ze zbocza Hyrlatej. Wszyscy piechurzy przemierzając wertepy masywu „przenieśli się” do zamierzchłych czasów, pogrążając w zadumie, gdyż rejon pogranicza Bieszczadów i Beskidu Niskiego w 1939 roku był miejscem, z którego tysiące patriotów przedostawało się na Węgry, aby wspomóc odbudowę polskiej armii. Miejscowa ludność udzielała schronienia idącym na południe do wojska, czy też emisariuszom Rządu Rzeczpospolitej Polskiej na uchodźstwie. Przez Żubracze i Hyrlatą w latach 1940-1942 przebiegała trasa kurierska Związku Walki Zbrojnej – AK o kryptonimie „Las”. Łączyła ona Sanok z odległym Budapesztem, a dwór księcia Giedroycia w Żubraczem stanowił jeden z najważniejszych punktów kontaktowych na trasie. Było to także miejsce przerzutu poczty, pieniędzy i broni dla Armii Krajowej. Przechadzka po wymagających rozdrożach terenu Hyrlatej przywołała zatem trudną historię z okresu II wojny światowej.
Aby tradycji stało się zadość, podróżnicy zakończyli udaną wycieczkę na Przełęczy  Przysłup przy wieży widokowej „Szczerbanówka”, gdzie na miejscu biwakowym upiekli kiełbaski. Dodatkowo atrakcją wycieczki w tym upalnym dniu była znana miejscowość Jaśliska, w której uczestnicy wycieczki raczyli się lodowymi rarytasami, przechadzając się po jej ciekawych zakątkach.

er

Fot. Józef Kiełtyka

logo jasielskiego domu kultury

Otrzymuj informacje o nowościach!

Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco. My nie spamujemy! Zapoznaj się z klauzulą RODO.