W ustronne, bieszczadzkie zacisza poprowadziła kolejna wycieczka zorganizowana przez Klub Kulturalno Turystyczny JDK i PTTK Oddział w Jaśle.
O poranku, w dniu 19 sierpnia br., grupa miłośników górskich wędrówek pod przewodnictwem Józefa Kaczora, wyruszyła na szlak w poszukiwaniu wakacyjnych przygód. Celem wyprawy była majestatyczna, bieszczadzka kraina, na której złożona historia odcisnęła swe bolesne piętno, a natura przejęła w swoje władanie.
Trakt wędrowny, prowadził z miejscowości Bukowiec. Wyznaczono stąd leśną ścieżką spacerową tzw. „Wielkiej Wojny”, prowadzącą na jeden z najciekawszych szczytów w okolicy tzw. Korbanię (894 m n.p.m).
Ze względu na spore wyniosłości, podejście na szczyt było chwilami wymagające, ale cień lasu oraz lekki podmuch wiatru, umacniał strudzonych wędrowców i chronił przed skwarem dnia. Jak w okamgnieniu, wyłonił się fragment konstrukcji wieży widokowej, oznajmiający zdobycie wyznaczonego punktu. Z 9 metrowej, drewnianej wieży, rozkoszowano się fantastycznymi widoki na rozległą krainę Połonin, Bieszczadzki Park Narodowy i Jezioro Solińskie.
Na szczytowej polanie Korbani, turyści urządzili sobie sjestę przy jednej z wiat piknikowych, odpoczywając w cieniu drzew oraz zaglądając do schłodzonego schronu. Dalszy marsz kierował się poprzez leśne, odludne tereny Przełęczy Hyrcza tzw. „Pielgrzymim Szlakiem” do cudownej, słynącej łaskami, łopieńskiej świątyni. Tym szlakiem przed laty, liczni wierni z Polski, Ukrainy, Węgier wędrowali do cudownej Pani. W pobliżu przełęczy można było zobaczyć murowaną kapliczkę, której początki sięgają XVIII wieku. Osobliwym szczegółem napotkanym na przełęczy były ślady przechodzącego niedźwiedzia (wyraźnie odciśnięta stopa). Fakt ten wywołał dreszczyk emocji.
Końcowym celem wyprawy była dawna, bojkowska wieś Łopienka, skryta w malowniczej dolince pomiędzy bieszczadzkimi bukami u podnóża góry Łopiennik. Piechurzy, zmierzając do tego cudownego kilkusetletniego ośrodka kultu maryjnego – cerkwi pw. św. Paraskewii, kierowali swój wzrok na szerokie łąki, podmurówki rozebranych chyży, zarosłe leszczyną wiejskie ścieżki i tryskającą zieleń dookoła. Uwagę zwróciła kopia cudownego obrazu Matki Boskiej Łopieńskiej i figura Chrystusa Bieszczadzkiego. Zachwycono się też cennymi unikatami w pobliżu świątyni: drewnianą dzwonnicą, kaplicą grobową oraz kilkusetletnią lipą, która uchodzi za cudowną.
Kolejną przyjemnością jaka czekała na wędrowców w pobliżu świątyni, to sielski wypoczynek w cieniu rozłożystej jabłoni i tradycyjne pieczenie kiełbasek.
Nadszedł czas powrotu i trzeba było opuścić tę niezwykłą, baśniową krainę. Powrotna droga prowadziła przez leśny obszar doliny Solinki, urozmaiconej obfitymi łanami żółtych kwiatów rudbeki, uwielbianej przez pszczoły i źródłami spływającymi ze zboczy.
Końcowym akcentem upalnego dnia i udanej wycieczki było rozkoszowanie się schłodzonymi rarytasami jednej z leskich cukierni.
er
Zdjęcia: Natalia Janowiec