Kolejna wycieczka autokarowa, zorganizowana w sobotę, 21 sierpnia br., przez Klub Kulturalno Turystyczny JDK i PTTK Oddział w Jaśle w ramach imprez towarzyszących Dniom Jasła, prowadziła w urzekające dziką przyrodą i rozległymi widokami Bieszczady. Grupa kochających górskie wędrówki jaślan pod przewodnictwem Józefa Kaczora weszła na Połoninę Wetlińską.
Punktem startowym wędrowców była leżąca w Bieszczadzkim Parku Narodowym Przełęcz Wyżna (872 m n.p.m.); przy stojących tam pomnikach oddali hołd Jerzemu Harasymowiczowi – znanemu poecie zakochanemu w Bieszczadach oraz „Ofiarom gór i ratownikom niosącym im pomoc”.
Początkowy odcinek trasy był sporym wyzwaniem, gdyż trzeba było pokonać prawie 400-metrowe przewyższenie, aby dostać się na obszar Połoniny Wetlińskiej. Z tego poziomu wędrowcy ujrzeli rozległą panoramę gór na tle nieba rozświetlonego letnim słońcem i rozpoczęli przeszło 6-godzinny spacer, który można uznać za swego rodzaju spektakl widokowy. Szlak wiódł grzbietem połoniny przez: Osadzki Wierch, Przełęcz im. Orłowicza i Smerek, do Kalnicy.
Na prawie całej trasie piechurom towarzyszyły wspaniałe, panoramiczne widoki, których nic nie przesłaniało. Mieniące się paletą barw bieszczadzkie połoniny leżały u stóp wędrowców co wprawiało ich w zachwyt i wyzwalało niemal mistyczne przeżycia. Ścieżka – prowadząca wśród borówczysk i łąk ze złotymi kłosami, poprzetykanymi szafirowymi kwiatami goryczki – na przemian wznosiła się i opadała. Przewodnik co jakiś czas urządzał postój na posiłek, nacieszenie oczu bajkowym pejzażem i niepowtarzalne sesje zdjęciowe.
W pewnym momencie turystom ukazał się tonący w słońcu szczyt Smereka z 8-metrowym krzyżem. To było ostatnie miejsce, w którym można było oddać się bez reszty kontemplacji krajobrazu. Następnym etapem wędrówki było dość uciążliwe, miejscami strome i niebezpieczne, zejście ze Smereka do Kalnicy, gdzie czekał autokar.
Uczestnicy wycieczki wracali do domów pełni wrażeń, naładowani energią bijąca z natury. W rozmowach dało się wyczuć fascynację wspaniałymi widokami i nieuchwytnym klimatem tajemniczości, jakby „tchnieniem Wschodu” sięgającym bieszczadzkich połonin.
(er)