Liwocz będący od najdawniejszych czasów obiektem zainteresowań ludzi, których przyciągała majestatyczność tej góry, owianej licznymi legendami i podaniami ludowymi, stał się również celem wycieczki rowerowej zorganizowanej w sobotę, 2 października br., przez Klub Kulturalno-Turystyczny Jasielskiego Domu Kultury.
W słoneczny, jesienny poranek rowerzyści związani z KK-T JDK wyruszyli w 38-kilometrową trasę, prowadzącą przez urokliwe zakątki Osiedla Kaczorowy, Gamratu, Dąbrówki, Wróblowej, Ujazdu i Brzysk. Grupę prowadzili profesjonalni przewodnicy PTTK: Tadeusz Wójcik i Tomasz Wrona.
Wznoszący się na wysokość 562 m n.p.m. Liwocz jest najwyższym wierzchołkiem Pogórza Ciężkowickiego i wspaniałym punktem widokowym. Na szczycie góry znajduje się Sanktuarium Chrystusowego Krzyża oraz Matki Bożej Królowej Pokoju z wbudowaną wieżą widokową, zwieńczoną stalowym 18-metrowym Krzyżem Milenijnym – miejsce regionalnych pielgrzymek.
Zanim uczestnicy wyprawy dotarli na Liwocz, odwiedzili po drodze uroczysko zwane „Diablą Izdebką”, położone na uboczu wsi Wróblowa. Krążące o tym miejscu legendy i podania mówią, że ponoć w „Izdebce” mieszkał diabeł, który wyczyniał ludziom niezliczone psoty, ukazując się pod różnymi postaciami. Ukryta w zaroślach wśród drzew „Izdebka” to forma potężnej skały piaskowca, w której spływający spod przysiółka Strebikowa mały potok wyrzeźbił sobie koryto. Płynąc nim, spada podwójną kaskadą, co dodaje czaru temu zakątkowi.
Po obejrzeniu uroczyska turyści skierowali się do pobliskiego Ujazdu, znanego z 37-metrowego Krzyża Milenijnego i stacji drogi krzyżowej przepięknie wykutej w piaskowcu ciężkowickim. Z tej urokliwej, skąpanej w słońcu strefy sacrum podziwiano rozległe widoki na dolinę Wisłoki, Wzgórza Warzyckie i Beskid Niski.
Dalsza droga prowadziła już prosto do głównego celu, czyli na szczyt Liwocza. Pagórkowata trasa wymagała sporo wysiłku. Ostatni, dość długi podjazd skończył się przy leśnym parkingu. Dalej rowerzyści poszli pieszo leśnym traktem Rezerwatu Przyrody Liwocz, z przyjemnością wdychając zapach jodłowego lasu i buków rosnących wzdłuż dróżki. Wędrując pod górę, podziwiali kolejne stacje drogi krzyżowej, wykonane z blachy metodą ręcznego wytłaczania, przez ormiańskiego artystę metaloplastyka Arama Chakhbaziana, aż ich oczom ukazało się sanktuarium. Gdy do niego dotarli, sympatyczni gospodarze obiektu, którzy akurat byli na miejscu, uraczyli wędrowców kawą i herbatą oraz zaproponowali drewno na ognisko. Zgodnie z planem, ognisko z pieczeniem kiełbasek było ostatnią atrakcją na szczycie Liwocza. Zanim zapłonęło, turyści wspięli się na wieżę widokową, by pozachwycać się wspaniałymi, skąpanymi w słońcu pejzażami, nabierającymi już jesiennych barw.
W drodze powrotnej grupa zrobiła sobie jeszcze przystanek w Zajeździe pod Skałą, by podelektować się słodkimi rarytasami.
er