Wieczór bałkańskich dźwięków

Mieszanka rytmów bałkańskich, tureckich, macedońskich i polskich wypełniła salę widowiskową Jasielskiego Domu Kultury w niedzielę, 4 września br. za sprawą koncertu grupy Balklavalhau. Zespół przez ponad godzinę prezentował muzykę, stanowiącą wypadkową kultur muzycznych artystów tworzących grupę.

– Nasi goście pochodzą z tak różnych krajów, jak: Brazylia, Chile, Portugalia czy Polska. Śpiewają i grają muzykę tradycyjną, czerpią z dziedzictwa kulturowego swoich narodów oraz własnych doświadczeń i talentu muzycznego. W zespole Greta Wardęga – młoda jaślanka, bardzo utalentowana, kiedyś przychodziła na zajęcia do Jasielskiego Domu Kultury, obecnie mieszka w Porto i współtworzy zespół Balklavalhau – tymi słowami  powitała przybyłych Helena Gołębiowska, dyrektor placówki.

Muzycy zawitali do Jasła dzień po występie na Festiwalu Folkowym „Pannonica” w Barcicach koło Nowego Sącza. To impreza odbywająca się pod koniec sierpnia lub na początku września w formule open-air to miejsce multidyscyplinarnych spotkań muzyków i twórców, którzy zawodowo zajmują się muzyką inspirowaną tradycyjną muzyką karpacką i środkowo-wschodnioeuropejską.

– Istniejemy już od dwóch lat. Spotkaliśmy się niedługo przed pandemią, dlatego też, ta podróż do Polski jest dla nas taka specjalna, ponieważ po raz pierwszy możemy bez żadnych problemów wyjechać i zagrać dla państwa. Wczoraj graliśmy na Festiwalu „Pannonica”, pod Nowym Sączem, to było dla nas też duże przeżycie znaleźć się tam obok takich wykonawców jak Fanfara czy Mascarimiri, a dzisiaj jest to także dla mnie niesamowite przeżycie zagrać w Jasielskim Domu Kultury – zwróciła się do obecnych Greta Wardęga.

Muzyka, która zabrzmiała ze sceny JDK niosła ze sobą niewątpliwie elementy taneczne. Zarówno przy dźwiękach tradycyjnych bułgarskich pieśni Elenko czy Tropanka, jak i tureckich, serbskich czy macedońskich nogi same rwały się do tańca, a kompozycje czasami przypominały utwory z filmów Emira Kusturicy.

Zespół przedstawił także swoje utwory, które spotkały się z ciepłym przyjęciem słuchaczy. Klimat wieczoru budowały opowieści Grety Wardęgi, która pomiędzy utworami przybliżała ich historię i pochodzenie, nawiązując znakomity kontakt z publicznością.

– Nasz kolega Isidro, który jest częściowo Polakiem, ponieważ jego prababcia pochodzi spod Poznania i wyemigrowała razem z rodziną najpierw do Niemiec, a potem do Chile. I żeby było jeszcze ciekawiej, jej nazwisko rodowe brzmi: Raczyńska. W związku z czym mamy tutaj księcia, który powrócił do swojej ziemi w poszukiwaniu zamku. Lecz ma on problem z paleniem. Za każdym razem, kiedy chce rzucić palenie, to mu nie wychodzi i zazwyczaj mówi: „kiedy wreszcie przyjdzie ten dzień, w którym rzucę palenie. W trosce o jego zdrowie napisałam piosenkę w języku serbskim, który jest ulubionym językiem Isidra – z humorem opowiadała artystka. Ponad godzinny koncert został znakomicie przyjęty przez odbiorców i nie obyło się bez bisów.

pch