Ewa Wiśniewska: Jak uciekłam od przekleństwa doktor Ewy

Pełna energii i pasji, żywiołowa, spontaniczna, o przenikliwym spojrzeniu.  Jak przyznaje, zawsze uciekała od stereotypu słodkiej blondynki z lokami. Zna swoje miejsce w szeregu i ma świadomość upływającego czasu. Role dobiera starannie, nie chce być młodsza niż jest w rzeczywistości. Aktorka filmowa i teatralna, od 2009 roku związana z warszawskim Teatrem Narodowym. Orła – Polską Nagrodę Filmową  2022 za najlepszą drugoplanową rolę kobiecą, dostała za rolę babci w filmie Kingi Dębskiej „Zupa nic”. Ewa Maria Wiśniewska, bo o niej mowa, gościła w Jaśle, podczas XVI Międzynarodowych Dni Wina w ramach projektu  „Jasielski Festival X Muzy”,  dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pochodzących z pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.

Spotkanie prowadził Łukasz Maciejewski, znany dziennikarz, krytyk filmowy oraz teatralny, a inspiracją była postać wybitnego jaślanina, kompozytora i jazzmana, zmarłego w ubiegłym roku Jerzego „Dudusia” Matuszkiewicza. Aktorka, która nie znosi być nazywana gwiazdą, na jasielskim rynku opowiadała o przyjaźni z muzykiem i jego żoną, wspominała swoje role filmowe m.in. w „Janosiku” ( o zepsutym jedzeniu na balu w zamku i wątpliwym jego zapachu w trakcie kręcenia kolejnych dubli), „Stawce większej niż w życie”, gdzie głównie biegała. Przyznaje, że  udało się jej uciec przed przekleństwem doktor Ewy . – Nie chcę się wmontować w postać, która by na mnie ciążyła, tak jak przez lata starałam się nie być doktor Ewą i to mi się udało– mówiła artystka. Podkreśla,  że wszelkie wybory w życiu zawodowym są przemyślane i dobrane. –Nie chciałam grać ciągle słodkich radosnych dziewczynek z lokami, tylko zaczęłam przechodzić ze swoim wiekiem do poważniejszych propozycji i teatralnych i filmowych, i tylko  takie przyjmować.

Pani Ewa, obdarzona wielką charyzmą i mocną osobowością, bez owijania w bawełnę mówiła także o upływającym czasie i kobietach, które nie potrafią z się tym pogodzić. – Trzeba znać swoje miejsce w szeregu i mieć świadomość upływającego czasu, żeby nie przerodzić się w radosną dzidzibutkę z lokami, mając lat dziesiąt. Bo  wtedy to jest żałosne-  dodaje stanowczo aktorka. Postrzegana  przez otoczenie jako silna, uważa że taką kobietę można poznać  po jej relacjach z mężczyznami. – Kobieta, która jest pnączem na mężczyźnie, jest jego błędem. Bo mężczyzna daje się zwieść tego typu machlojom. To jest podstęp z jej strony, bo to jest pomysł na sterowanie nim. To właśnie można przenieść ze sceny do prawdziwego życia – twierdzi aktorka.

Zawód aktora jest specyficzny, wymaga ogromnego wysiłku, zwłaszcza gdy w ciągu tygodnia są do zagrania skrajne różne role. I to musi być na tyle wiarygodne, żeby publiczność –  a za każdym razem jest nowa – miała świadomość, że to dla niej jest pierwszy raz. Dlatego Ewa Wiśniewska, stara się tak grać, aby widzom ofiarować, to co najlepsze.

Nasi goście zachwyceni Jasłem – w którym byli po raz pierwszy –  i towarzyszącym winnym świętem, zostali bardzo ciepło przyjęci w sobotnie popołudnie 27 sierpnia br. Ich serdeczność i życzliwość ośmieliły obecnych na rynku do interesującej wymiany zdań.

Będąc nadal w temacie muzyki i filmu, Jerzego Matuszkiewicza i Ewy Wiśniewskiej, w niedzielny wieczór (28 sierpnia br.) na Przystanku Kwiatowa  odbyła się projekcja filmu „Janosik”, oczywiście w ramach „Jasielskiego Festivalu X Muzy”. W ponad dwugodzinnym seansie uczestniczyło ponad 100 osób.

kp